poniedziałek, 30 września 2019

Chatka prawie z piernika

  
Całe lato nie chciało mi się lalkować. Niestety. Coś tam szyłam, coś robiłam, ale bez entuzjazmu. I to chyba przez te zdjęcia. Jestem nimi rozczarowana, ale jakby zadowolona. Zrobiłam je chyba na początku czerwca, obrobiłam i tak sobie leżały. W mojej głowie ten pomysł był taki wspaniały, taki cudowny, taki kreatywny. A realizacja no cóż co najmniej leży. Dobrze, dość marudzenia. Nie jest aż tak tragicznie. Dzisiejszy wpis to kolejna czarownica w moim czarownicowym wyzwaniu. Tylko podeszłam do tematu inaczej. Temat to zła czarownica. Jako że po angielsku to Wicked Witch pomyślałam od razu o Czarownicy z krainy Oz. Ale to nie było by w moim stylu (to jam mam swój styl?) i wymyśliłam coś innego. W końcu złą czarownicą była wiedźma z bajki o Jasiu i Małgosi, prawda? Trudno nazwać kogoś kto zjada dzieci dobrym człowiekiem. Tak więc powstała chatka czarownicy. Tylko pani domu akurat wyszła po drewno na opał i nie załapała się na zdjęcia. Dzięki czemu dzieci są całe i zdrowe...i najedzone.


 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz