Od niedawana w moim domku zamieszkała nowa panienka. Choć
początkowo nigdy nie przemawiały do mnie Dale, w końcu zmieniłam zdanie i
nabyłam taką słodką, naburmuszoną laleczkę. Kupiłam ją z drugiej ręki na olx.
Przyszła do mnie już na obitsu i z zmienionymi oczkami. Nie pamiętam tylko jaki
to był model... nie jest to dla mnie niezbędna informacja, najważniejsze, że
lalka jest przesłodka. Nazwałam ją Mia po jednej z postaci z mojej ulubionej
gry dzieciństwa: Golden Sun.
Mia dostała sukienkę od monsterki (szczęśliwie się składa,
że szyję czasem luźne sukienki) i perukę od Kani. Tak, nosi perukę w rozmiarze
1/4. Kiedyś przez przypadek kupiłam dwie takie same peruki w tym rozmiarze.
Próbowałam potem jedną sprzedać, ale nic z tego nie wyszło. I dobrze jak się
okazało. Wystarczyło trochę ponacinać i porządnie skrócić, i tadam! Śliczne
włoski dla Dal/Pullip gotowe. Tylko trochę się ześlizguje z główki.
I jak można (lub nie) zauważyć zdjęcia są zrobione nowym
aparatem fotograficznym. Do dwóch dni jestem posiadaczką bezlusterkowca Sony
Nex-5. Różnica w jakości zdjęć jest przeogromna względem mojej staruszki
cyfrówki. Teraz pozostaje dobrze się zapoznać z nowym aparatem i nauczyć się
robić nim dobre zdjęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz